Iran naprawdę to zrobił. Wybiła 18:45, a niebo pobielało
To, czego Zachód obawiał się od tygodni, stało się faktem. O godzinie 18:45 lokalnego czasu, w przestrzeni powietrznej nad Katarem zaobserwowano nagły rozbłysk i intensywną aktywność rakietową. Według niepotwierdzonych jeszcze informacji, Iran miał przeprowadzić zmasowany atak rakietowy na amerykańskie instalacje wojskowe w regionie. Czy to początek otwartego konfliktu?
Iran nie blefował. Eksperci ostrzegali przed „cichym tykaniem bomby”
Już od wielu tygodni analitycy ostrzegali, że napięcie pomiędzy Iranem a USA osiąga punkt krytyczny. Wystarczyło jedno posunięcie — jedna iskra — by uruchomić łańcuch nieodwracalnych zdarzeń. Irańskie media, powołując się na źródła wojskowe, zapowiadały, że „cierpliwość ma granice”.
Teraz wszystko wskazuje na to, że Teheran przestał tylko ostrzegać, a przeszedł do działania. Czy świat zignorował znaki ostrzegawcze? Coraz więcej głosów mówi, że do tego scenariusza można się było przygotować — tylko nikt nie chciał uwierzyć, że naprawdę się wydarzy.
Bliski Wschód na krawędzi. Groźba otwartego konfliktu coraz bliżej
Ostatnie wydarzenia rzucają cień na stabilność całego regionu. Atak, do którego miało dojść o 18:45, wywołał ogromne poruszenie w państwach sąsiednich. Izrael, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie natychmiast wprowadziły podwyższony stan gotowości, a lokalne media donoszą o wzmożonej obecności sił zbrojnych przy strategicznych instalacjach.
W cieniu tego wszystkiego znajduje się ludność cywilna — tysiące mieszkańców Kataru i okolic panicznie przeszukuje sklepy i stacje paliw. Eksperci ostrzegają: eskalacja może wymknąć się spod kontroli w zaledwie kilka godzin.
USA w ogniu krytyki i ognia. Czy odpowiedzą na irański odwet?
Stany Zjednoczone, od dawna obecne militarnie w rejonie Zatoki Perskiej, po raz kolejny znalazły się w centrum geopolitycznego trzęsienia ziemi. Komentatorzy nie mają złudzeń — jeśli ataki rzeczywiście są dziełem Iranu, to odpowiedź Waszyngtonu może być szybka i bezkompromisowa.
Jednak z drugiej strony rośnie presja międzynarodowa, by uniknąć kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie. W Białym Domu trwa właśnie nadzwyczajne posiedzenie sztabu kryzysowego, a rzecznik Pentagonu odmówił komentarza, zasłaniając się „dobrem operacyjnym” i „potrzebą weryfikacji doniesień”.
