Miał niespełna 3 lata i zaginął na greckiej wyspie Kos. Poszukiwania trwały latami
Wakacje rozpoczęły się już jakąś chwilę temu, a wraz z nimi zagraniczne wyjazdy. Rodziny z dziećmi często wybierają destynacje takie jak Włochy, Bułgaria, Turcja, Hiszpania czy Grecja. Mało kto zdaje sobie sprawę, że odpoczynek na malowniczych plażach czy kąpiel w ciepłym morzu może skończyć się tragicznie. Od zaginięcia małego Bena Needhama minęło 31 lat. Chłopiec nagle zniknął spod opieki babci na greckiej wyspie Kos. Co się z nim stało?
Wstrząsające okoliczności zniknięcia 2-latka
Zaginięcie Bena Needhama jest jedną z najbardziej tajemniczych i niepokojących spraw w historii Wielkiej Brytanii. Chłopiec miał tylko 2 lata, gdy pewnego słonecznego dnia zniknął bez śladu. Jego dziadkowie przeprowadzili się na grecką wyspę Kos 25 lat wcześniej. Chcieli zestarzeć się tam w otoczeniu zapierającej dech w piersiach przyrody. Małżeństwo często gościło w domu swoje dzieci. W lipcu1991 roku przyjechała do nich córka Kerry razem z ze swoim synkiem Benem. Kobieta zatrudniła się w pobliskim hotelu; gdy pracowała, jej pociecha pozostawała pod opieką babci. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że ten scenariusz skończy się tragicznie.
24 lipca Kerry jak co dzień zostawiła mamie Bena, a sama udała się do pracy. Ok. godziny 14:30 chłopiec bawił się w ogrodzie. Miał na sobie tylko białą koszulkę z zieloną grafiką i skórzane sandałki; babcia chwilę wcześniej zabrała mu spodenki, ponieważ chciała je wyprać po tym, jak malec się ubrudził. Kobieta weszła na chwilę do domu, jednak kiedy wróciła do wnuka, tego już nigdzie nie było. Zaniepokojona babcia natychmiast powiadomiła najbliższych o tym, co się stało. Rozpoczęły się poszukiwania, jednak te nie przyniosły skutku. Nie chcąc dłużej zwlekać, rodzina zgłosiła sprawę zaginięcia na policję.
Minął rok od tragicznej zbrodni na Anastazji. Wreszcie wiadomo, co z jej oprawcą Nowy trop ws. Krzysztofa Dymińskiego? Podano szczegółyJak przebiegały poszukiwania 2-letniego Bena?
Rodzina Needhamów twierdzi, że grecka policja całkowicie ich zawiodła. Po tym, jak zgłoszono zaginięcie 2-letniego Bena, funkcjonariusze popełnili mnóstwo błędów, które być może przyczyniły się do tego, że chłopca nigdy nie odnaleziono. Brytyjczycy tłumaczą, że służby nie zarządziły kontroli pojazdów opuszczających wyspę Kos promem do Aten. W dodatku z aż 2-dniowym opóźnieniem śledczy poinformowali władze lokalnego lotniska o zaginięciu. W dodatku trop pochodzący od kobiety, która miała widzieć w tamtym miejscu chłopca, został pominięty.
Kluczową rolę przy poszukiwaniu zaginionych osób odgrywa czas. W przypadku zniknięcia Bena, ten całkowicie działał na niekorzyść jego bliskich. Policja popełniła mnóstwo błędów, a co gorsza, a działania, które podejmowała, były prowadzone ze znacznym opóźnieniem. We wrześniu tego samego roku rodzina chłopca musiała opuścić wyspę i koordynować poszukiwania z Wielkiej Brytanii. Te jednak nie przyniosły skutku.
ZOBACZ TEŻ: Ojciec Krzyśka Dymińskiego nie traci nadziei. Pokazuje, co znalazł w rzece
Co się stało z 2-letnim Benem?
Przez wiele kolejnych lat detektywi, którzy pracowali przy sprawie Bena Needhama, sądzili, że chłopiec został porwany. Na policję zgłaszało się mnóstwo świadków, z których większość twierdziła, że widziała gdzieś dziecko łudząco podobne do zaginionego. Jednym z podjętych przez śledczych tropów była teoria, jakoby porywacze mieli zmienić chłopcu imię na Andreas i miał on dalej mieszkać na Kosie. Ostatecznie okazało się, że był to ślepy zaułek i mężczyzna był jedynie podobny do zaginionego 2-latka.
Najnowsze ustalenia funkcjonariuszy wskazują, że chłopiec nie żyje od 25 lat. Wszystko przez fakt, że na położonym niedaleko domu jego dziadków gaju oliwnym znaleziono jeden z samochodzików, którymi miał bawić się Ben, a także fragmenty ubrania podobnego do tego, który miał na sobie w dniu zaginięcia. Policja natrafiła w tym miejscu również na kości, jednak żadne z nich nie należały do chłopca.
Jeden ze świadków, który zgłosił się na policję, wyznał, że miał widzieć moment śmierci 2-latka. Zgodnie z jego relacja ten miał zostać śmiertelnie potrącony przez operatora koparki, który pracował przy oczyszczaniu gruntów. Ponieważ mężczyzna zmarł na raka w 2015 roku, jego znajomy zdecydował się wyznać całą “prawdę”. Tej jednak w dalszym ciągu nie udało się potwierdzić funkcjonariuszom. Obecnie bliscy Bena liczą na to, że śledztwo w końcu się zakończy, a oni będą mogli pochować chłopca, a przynajmniej postawić mu symboliczny nagrobek.