Porażające doniesienia ws. zaginionej Beaty. Jej mąż nie wytrzymał
Beata Klimek zaginęła 7 października tego roku. Już od 2 miesięcy jest poszukiwana przez służby, a sprawa wzbudza ogromne emocje wśród opinii publicznej. Mąż kobiety, z którym ta była w trakcie rozwodu, utrzymuje, że nie ma nic wspólnego z jej zniknięciem. Tymczasem jego zachowanie nieraz wzbudziło wątpliwości wśród bliskich zaginionej oraz jej sąsiadów. Teraz wszystko wskazuje na to, że mężczyźnie puściły nerwy. W jego mediach społecznościowych ukazał się wstrząsający wpis.
Zaginięcie Beaty Klimek
47-letnia Beata Klimek jest matką trójki dzieci, pochodzi z Poradza. Od jej zniknięcia, o którym usłyszała cała Polska, minęły już ponad 2 miesiące. 7 października kobieta odprowadziła swoje pociechy na autobus szkolny, a sama miała skierować się do pracy. Nigdy tam jednak nie dotarła. Ten fakt zaniepokoił rodzinę, która postanowiła natychmiast poinformować policję. Od tego momentu śledczy rozpoczęli poszukiwania zakrojone na szeroką skalę.
Wracając do domu, zatrzymała się jeszcze na chwilkę z sąsiadką, mówiąc, że jej się śpieszy, gdyż na godzinę 8.00 musi być w pracy. Sąsiadka jest ostatnią osobą, która widziała Beatę, która od tamtej pory nie nawiązała żadnego kontaktu z rodziną ani przyjaciółmi. Po godzinie 8.00 dzwoniła jej pracodawczyni zdziwiona jej nieobecnością, ale pomimo tego, że telefon zaginionej był jeszcze aktywny, połączenie nie zostało odebrane. O godzinie 8.40, telefon był już nieaktywny - czytamy na profilu "Gdziekolwiek jesteś" na Facebooku.
W momencie zaginięcia Beata była w trakcie rozwodu ze swoim mężem. W związku z tym mężczyzna znalazł się “na celowniku” śledczych, jednak do tej pory do mediów nie dotarły żadne informacje, które wskazywałyby na jego winę. W mieście jednak huczy od plotek na temat mężczyzny.
Mąż zaginionej Beaty nie wziął udziału w jej poszukiwaniach
Mąż Beaty Klimek niejednokrotnie utrzymywał, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem żony. Obecnie jest on już związany z nową partnerką. W sprawie zaginionej utrzymuje, że jego zdaniem ta zaplanowała swoje zaginięcie i uciekła. Jednak ani bliscy Beaty, ani osoby zaangażowane w sprawę, nie wierzą w te słowa.
Historia o kobiecie w średnim wieku, która pewnego dnia postanawia odwieźć dzieci do szkoły, a następnie zniknąć bez śladu i uciec z innym mężczyzną po prostu nie trzyma się logiki. To jest hipoteza klejona na sznurek i na zapałkę - przyznała w rozmowie z “Wprost” detektyw Małgorzata Marczulewska, prezes Grupy Averto.
Wśród opinii publicznej spore wątpliwości wzbudził fakt, iż mężczyzna nie wziął udziału w poszukiwaniach żony, które przeprowadzono kilkanaście dni temu. Miał tłumaczyć się tym, że nie czuje się bezpiecznie. W tym miejscu warto podkreślić, że po zaginięciu żony miał zacząć otrzymywać pogróżki.
Jak po lesie chodzą ludzie z siekierą w ręku, to gdzie ja pójdę? Rzekomo w lesie jest gdzieś moja żona zakopana i oni tam idą z siekierami. To pani by poszła na takie poszukiwania, gdzie ludzie mają siekiery w rękach? Wszyscy mnie oczerniają, dlatego ja się obawiam o swoje bezpieczeństwo - powiedział w rozmowie z “Faktem”.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczny finał poszukiwań, znaleziono ciało. Cała Polska tonie we łzach
Mąż Beaty Klimek nie wytrzymał. To opublikował
Mąż zaginionej Beaty wydaje się powoli tracić cierpliwość do niekończących się oskarżeń o to, że zrobił coś swojej żonie. Jan Klimek już niejednokrotnie publikował w swoich mediach społecznościowych emocjonalne wpisy. Teraz zdecydował się zrobić to po raz kolejny, jednak ten post różni się od wcześniejszych. Przedstawia on grafikę z kimś, kto pokazuje środkowy palec.
Środkowym palcem pozdrawiam ludzi, którzy nie znając mnie, wciskają innym nieprawdziwe informacje na mój temat - głości podpis na obrazku.
Wiele wskazuje na to, że przesłanie powyższej wiadomości dotyczy oskarżeń, z którymi zmaga się mężczyzna. Jego post wzbudził niemałe poruszenie w sieci. Pod grafiką pojawiło się sporo komentarzy ze słowami wsparcia:
- Super riposta.
- Gratuluję odwagi. Ja bym nie umiała.
- Dołączam się do pozdrowień - czytamy.
W ostatnim czasie kilkukrotnie przeszukano posiadłość Jana Klimka oraz tereny do niej należące. Policji jednak nie udało się znaleźć śladu po Beacie, który znacząco ruszyłby śledztwo do przodu.