Z ostatniej chwili! Tragedia w polskim domu. Nie żyje matka i jej 11-miesięczne dziecko

Gniew, Pomorskie. Noc z soboty na niedzielę, 24 sierpnia, zamieniła się w dramat, który mrozi krew w żyłach. W jednorodzinnym domu wybuchł pożar, z którego nie udało się uratować matki i jej 11-miesięcznego dziecka. Akcja służb trwała do świtu, a przyczyna tragedii w polskim domu wciąż jest badana. Co tak naprawdę się wydarzyło?
Nocny alarm i dramatyczna akcja
Zgłoszenie o ogniu w domu w Gniewie wpłynęło do stanowiska kierowania straży o 2:46. Na miejsce ruszyły zastępy PSP i OSP oraz zespoły ratownictwa medycznego. Policjanci, którzy dojechali jako pierwsi, zdołali wydostać z budynku jedną osobę — to był pierwszy, ulotny promień nadziei. Chwilę później strażacy weszli w gęsty dym. Godziny i minuty liczyły się jak w filmie, niestety bez hollywoodzkiego finału.
Podczas prowadzenia działań ratowniczo-gaśniczych ewakuowano z budynku jedną osobę. Ratownicy ustalili, że wewnątrz mogą znajdować się jeszcze dwie osoby. Odnaleźli je i ewakuowali - przekazał kpt. Michał Myrda w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Serce historii: matka i niemowlę nie żyją
Podczas przeszukania pomieszczeń ratownicy odnaleźli kobietę oraz 11-miesięczne dziecko. Rozpoczęła się natychmiastowa resuscytacja.
Na miejscu pożaru cały czas pracują policjanci. W drodze są technicy kryminalistyki ze sprzętem z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, którzy będą prowadzić tam czynności. Mogę potwierdzić, że w pożarze zginęli 24-letnia kobieta i 11-miesięczne dziecko - przekazała na łamach “Faktu” Katarzyna Ożóg, rzeczniczka prasowa policji w Tczewie.
Na miejscu pracowało w sumie dziewięć zastępów straży, trzy zespoły ratownictwa medycznego oraz policja. To liczby, które bolą, bo mówią wszystko o skali wysiłku i bezradności wobec żywiołu.
Jakie będą kolejne działania?
Co dalej? Śledztwo, pytania i apel
Miejsce zdarzenia zabezpieczono. Pod nadzorem prokuratora pracują policjanci i technicy kryminalistyki; śledczy sprawdzają m.in. instalacje, przebieg ewakuacji i zeznania świadków. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana, ale już teraz służby apelują o regularne kontrole instalacji i montaż czujek dymu — ten prosty gadżet wciąż zbyt często bywa pomijany. To bezlitosne przypomnienie, że tragedia w polskim domu może zdarzyć się w kilka minut i w środku nocy.


































