Był przy nich, kiedy umierali. Szokujące wyznanie duchownego
Nieodłącznym etapem życia jest umieranie. Śmiertelnie chore osoby, których medycyna zawiodła, trafiają do hospicjum, gdzie zapewnia im się profesjonalną opiekę i pomoc. Założyciel i Prezes Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci, ojciec Filip Leszek Buczyński, udzielił poruszającego wywiadu, w którym m.in. podzielił się swoimi rozważaniami dot. śmierci najmłodszych, odpowiedział, czy jako kapłan sam obawia się odejścia, a także opisał zachowanie osób, które jedną nogą są już na tamtym świecie.
Założyciel hospicjum udzielił szczerego wywiadu
Ojciec Filip Buczyński od 33 lat pomaga śmiertelnie chorym osobom w ich ostatniej podróży. Duchowny jest założycielem, a zarazem prezesem Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. Z jego pracą wiąże się ogromna odpowiedzialność, ale również przytłaczający smutek. W rozmowie z portalem “Onet” kapłan szczerze przyznał, że nie jest w stanie pojąć sensu cierpienia oraz śmierci dziecka. Mimo to stara się pełnić swoje obowiązki najlepiej, jak potrafi. Pomaga mu w tym wiara.
Nie kłócę się (z Panem Bogiem - przyp. aut.), ale na pewno mam poczucie niezrozumienia tej tajemnicy. Po prostu w swojej pokorze przyznaję się, że nie rozumiem. Może czasem się na to złoszczę, ale nie ma we mnie pretensji. (…) Zresztą, nie wyobrażam sobie, żeby po tym krzyżu, które dziecko dźwigało w swojej chorobie, jeszcze miałoby doświadczać jakiegokolwiek odkupienia. Bo jeśli one miałyby nie trafić do nieba, to tym bardziej nie ja. Przecież dziecko najczęściej cierpi w sposób niezawiniony, a wtedy mamy zupełne poczucie bezsensu. Bezsensu albo pewnej tajemnicy. Tego nie jesteśmy w stanie rozwikłać, to wie tylko sam Pan Bóg – tłumaczył duchowny.
Choć hospicjum jest miejscem przepełnionym śmiercią, duchowny już nie raz był świadkiem cudów, które się w nim działy. Ojciec Buczyński zauważył, że nie zawsze łączą się one z nagłym ozdrowieniem, jednak zdarzają się i takie przypadki:
To sprawia księżom największą przyjemność? Były kapłan zabrał głos Przez dekady ludzie myśleli, że to grzech. Ksiądz wyjaśnił palącą kwestięDla mnie cudem jest na przykład to, że niektóre rodziny żegnają dwoje, a nawet troje dzieci i one nie wariują, ciągle chcą żyć. Nie tracą wiary, że to wszystko ma jakiś sens. (…) Mamy też takie przypadki dzieci, które według medycyny miały już nie żyć, a żyją. Operacja na otwartym mózgu, wycięte fragmenty mózgu z komórkami nowotworowymi. Porażka. Lekarze mówią, że porażka, że zabieg się nie udał, a pacjent żyje. (…) Kolejnym cudem jest dla mnie ten moment, gdy rodzic przechodzi na duchowy charakter relacji ze swoim dzieckiem. (…) Chodzi o tę zmianę myślenia na odczuwanie obecności w sobie. To jest ten element postawy, w której mieści się tajemnica świętych obcowania. Przejście z egzystencjonalnego bólu na zupełnie inny poziom: "ja jestem tu, ale ty jesteś tam w niebie. Pomóż mi w tym, żebym był tu szczęśliwy".
Czy duchowny boi się śmierci?
Ponieważ ojciec Buczyński poświęcił większość swojego życia na pracę w hospicjum, tematy dotyczące śmierci nie są mu obce. Dziennikarze portalu “Onet” postanowili zapytać, czy duchownemu zdarza się rozmyślać o własnym odejściu. Zakonnik przyznał, że jako kapłan jest jedną z osób, którym chyba najczęściej oddaje się tym przemyśleniom:
Podobno dwie grupy zawodowe najbardziej nie myślą o swoim umieraniu: to są lekarze i księża. I coś w tym jest, bo nam się wydaje, że jesteśmy wieczni. A tak na poważnie to jestem facetem po sześćdziesiątce, więc tak, myślę o tym, że umrę. W pewnym wieku człowiek uświadamia sobie swoją skończoność.
Dodał, że swoje własne przejście na drugą stronę wyobraża sobie w towarzystwie tych wszystkich dzieci, którym towarzyszył w ostatnich chwilach ich życia. Czy uważa, że po śmierci będzie mu dane pojąć to wszystko, co na tę chwilę wydaje mu się owiane tajemnicą?
Pierwszym pytaniem, jakie zadam Panu Bogu, jeśli dane mi będzie kiedyś przed nim stanąć twarzą w twarz, będzie: dlaczego te wszystkie dzieci musiały umrzeć? – stwierdził o. Buczyński.
Duchowny zdradził również, czy boi się śmierci. Jego odpowiedź okazała się zaskakująca:
(…) na poziomie śmierci jako ostatniego etapu życia, to nie, nie boję się jej. Tego, czego naprawdę się boję, to tego, jak będę umierał. A umierać można na bardzo wiele sposobów. Potrącony przez samochód będę się wykrwawiał w osamotnieniu, czy może otoczą mnie bliscy, pomodlą się ze mną i potrzymają mnie za rękę.
ZOBACZ TEŻ: “Córka mówi, że żyję w chlewie. Tylko czeka na moją śmierć”
Jak zachowują się ludzie przed śmiercią?
Zakonnik towarzyszy dzieciom przy śmierci już od ponad 3 dekad. Przyznał, że po ich odejściu zawsze odczuwa żałobę, jednak nie może ona równać się z tym, co w tamtej chwili przeżywają rodzice pociechy. Czy ma jakiś sposób, by ich pocieszyć lub choć odrobinę zmniejszyć ich ból? Ojciec Buczyński zaznaczył, że najważniejsze w takim momencie jest to, by “nie zasłaniać się wiarą”.
Trzeba płakać z płaczącymi i mieć nadzieję, z tymi, którzy mają nadzieję. (…) Ja czasem płaczę na pogrzebach, bo te dzieci znam i one mają miejsce w moim sercu. Mówię rodzicom: "jestem przy was, przy waszym bólu. Nie jestem w stanie nic powiedzieć, tylko z wami płakać. Ale pamiętajcie, że nie jesteście w tym sami". (…) To bardzo proste słowa, ale ja nie jestem tam po to, żeby im wszystko wyjaśniać. Ja w obliczu śmierci dziecka jestem tak samo głupi, jak oni – wyznał szczerze.
Po kilkudziesięciu latach spędzonych w hospicjum duchowny postanowił podzielić się swoimi obserwacjami, które dotyczą umierania. W wywiadzie wyjawił, jak zachowują się ludzie przed śmiercią. Te zachowania dotyczą zarówno dorosłych, jak i dzieci:
Byłem przy naprawdę wielu śmierciach i wiem, że czasem odchodzący człowiek mówi różne dziwne rzeczy. Widziałem dzieci, które jedną nogą są już w niebie, a drugą na ziemi. Człowiek patrzy w jedno miejsce i się uśmiecha albo opowiada o jakimś euforycznym stanie, po czym zamyka oczy i odchodzi. Czasem dzieci na ostatnim oddechu mówią rzeczy niestworzone. Innym razem opowiadają o jakimś stanie, miejscu, osobie, którą właśnie widzą i zaraz potem umierają. Oczywiście można to naukowo wytłumaczyć, że w mózgu tworzą się halucynacje – opowiedział.