"Mam 30 lat, a w domu rodzinnym każą mi robić dziwną rzecz. Dlatego nie chcę odwiedzać rodziców"
Na jednym z anonimowych forów internetowych Natalia podzieliła się z internautami swoją historią. Kobieta, choć w zeszłym roku skończyła 30 lat i już od dawna nie mieszka z rodzicami, nie może się przemóc, by odwiedzić ich w domu rodzinnym. Choć bardzo ich kocha i utrzymuje z nimi dobre relacje, za każdym razem każą jej robić jedną rzecz, która skutecznie zniechęca ją do spędzania z nimi czasu.
Kobieta postanowiła zwierzyć się internautom
Natalia zaczęła swoją opowieść od wytłumaczenia internautom, że jej rodzice zawsze byli zagorzałymi katolikami. Wychowywała się w domu, w którym najwyższą wartością była religia. Jej najbliżsi kładli duży nacisk na to, by rano i wieczorem odmawiała pacierz, a także regularnie uczęszczała do spowiedzi, a w każdą niedzielę szła na mszę do kościoła. Dzięki temu jej starszy brat poczuł powołanie i zaraz po zdaniu matury udał się do seminarium, gdzie przyuczał się, by zostać księdzem.
Rodzice zawsze byli bardzo dumni z Marcina. I choć wiedziałam, że mnie kochają, podświadomie czułam, że traktują mnie z lekkim dystansem, bo nigdy nie wiązałam swoich planów z Kościołem ani założeniem dużej rodziny, a oni nie wiedzieli, jak “przemówić mi do rozsądku”. Zawsze dobrze się uczyłam, więc poszłam na studia medyczne, marzyłam, by zostać pediatrą. Większość rodziców cieszyłaby się, że mają dziecko lekarza, ale nie moi. Oni woleliby mieć zakonnicę – przyznała gorzko Natalia.
Choć kobieta podkreśliła, że bardzo kocha swoich rodziców, zauważyła, że przez ich podejście do wiary poczuła, że zaczęli się od siebie oddalać. Szczególnie mocno poczuła to, gdy wyprowadziła się z domu rodzinnego. Nie chciała sprawić bliskim zawodu, dlatego postanowiła, że będzie nocować u nich przynajmniej raz w miesiącu. Jeszcze nie wiedziała, jak duży dyskomfort sprawi jej ta decyzja.
"Nie chce wydawać pieniędzy. Szukam kobiety, która zmieści się w rzeczy po zmarłej żonie" "Wprawiłam mojego syna w osłupienie przy jego narzeczonej. Nie wiedział, z kim się spotykam. Co za wstyd"Po wyprowadzce jej relacja z rodzicami zaczęła się psuć. Postanowiła coś z tym zrobić
Natalia wyprowadziła się od rodziców tuż po zakończeniu studiów i zrobieniu specjalizacji. Najbliższa przychodnia, która chciała zaoferować jej posadę, znajdowała się ponad 100 kilometrów od jej domu rodzinnego, więc kobieta wynajęła niewielką kawalerkę w mieście, gdzie zaczęła pracować. W tamtym czasie miała na głowie mnóstwo obowiązków, więc odwiedzała swoich bliskich tylko od święta. To właśnie wtedy poczuła, że relacja z jej rodzicami znacznie się pogorszyła.
Byli strasznie przybici, że “stracili” już wszystkie swoje dzieci, bo Marcin wyprowadził się już 5 lat przede mną. Nie mówili tego wprost, ale wiedziałam, że doskwiera im po prostu samotność. Oboje przeszli na emeryturę i nie mieli żadnego zajęcia, na który mogliby poświęcić czas. To właśnie dlatego zaproponowałam, że raz w miesiącu będę spędzać u nich cały weekend, łącznie z noclegiem. Od razu się zgodzili. Choć było to niewiele, bardzo cieszyli się z każdego mojego przyjazdu – zauważa autorka wpisu.
Dodała, że na każdą jej kolejną wizytę rodzice szykowali się cały miesiąc, dlatego czuła się przez nich traktowana niemal jak księżniczka. Po trudnych latach, gdy czuła się niedowartościowana ze względu na to, jak wychwalali jej brata, taka odmiana jej się spodobała. Mimo to pewien szczegół zaczął jej bardzo doskwierać. Za każdym razem, gdy ich odwiedzała, rodzice bardzo pilnowali, by robiła jedną rzecz.
ZOBACZ TEŻ: “Moja noga więcej nie postanie w kościele. Wszyscy patrzyli, gdy odchodziłam od konfesjonału”
Rodzice kazali jej robić jedną dziwną rzecz. Bardzo przestrzegali tej zasady
Natalia wyznała, że za każdym razem, gdy nocowała w swoim starym pokoju, rodzice zwracali jej uwagę, by za każdym razem drzwi do pomieszczenia były otwarte. Był to zwyczaj, który praktykowała już od najmłodszych lat, jednak kiedy w swoim własnym mieszkaniu zaznała, co to prywatność, chciała zachować ją również w domu rodzinnym. Jej bliscy nie potrafili tego zaakceptować.
Moja matka za każdym razem jak mantrę wpajała mi, że “w tym domu nie mamy przed sobą żadnych tajemnic”. Rodzice od zawsze kazali mi mieć drzwi szeroko otwarte, a gdy zaczęłam się o to wykłócać, powiedzieli, że co najwyżej mogą być one uchylone. Za każdym razem dopytywałam o powód tej niepisanej “reguły”, ale mama wyznała mi prawdę dopiero niedawno. Powiedziała, że ona i tata nie chcą, bym robiła pod ich dachem jakiekolwiek “nieczyste” rzeczy. Gdy to usłyszałam, dosłownie mnie zatkało. Poczułam się strasznie głupio, gdy mi o tym powiedziała. Nie dość, że z każdej ściany obserwują mnie oczy świętych namalowanych na obrazach, to jeszcze oni postanowili mnie pilnować, jakbym miała robić w domu nie wiadomo co – żali się Natalia.
Od tego czasu kobieta ani razu nie nocowała u rodziców. Ci bardzo naciskają, by w końcu ich odwiedziła, jednak ona nie może się do tego przekonać. Nie wie też, jak powinna z nimi rozmawiać w tak krępującej sytuacji.
Co waszym zdaniem powinna zrobić?