“Nie poszłam na wyczekiwane wesele wnuczki po tym, co wymyśliła”
“Moja wnuczka żyje na całkiem innym świecie… Przymykałam oczy na jej tatuaże czy kolczyk w nosie, ale przy organizacji swojego wesela przeszła samą siebie. W kogo wdało się to dziecko? Na pewno nie w moją rodzinę" - pani Teresa podzieliła się w sieci swoją historią.
"Nigdy nie popierałam metod wychowawczych syna i synowej"
“Monika jest jedyną córką mojego najstarszego syna, przez co jest też moją najstarszą wnuczką. Ma prawie 30 lat, a na ślub zdecydowała się jako ostatnia z całego rodzeństwa. Długo czekałam na jej wesele. Tego, co wraz ze swoim narzeczonym oni postanowili zorganizować, nawet weselem nazwać nie można.
Nigdy nie popierałam metod wychowawczych mojego syna i synowej. Monika jako nastolatka była tym całym emo. Nosiła się cała na czarno, słuchała dziwnej muzyki i nie chodziła do kościoła. Syn i synowa są zdania, że ich dziecko powinno żyć tak, jak chce, żeby tylko było szczęśliwe. To całe bezstresowe wychowanie wyszło bokiem całej naszej rodzinie. Monika chce zorganizować swój ślub w stodole w stylu boho bez alkoholu i bez dań z mięsa. Ba, jak ona wyobraża sobie wesele bez wódki? Przecież cała rodzina powinna wypić za zdrowie młodych."
"Zanim Monika poznała Jacka, spotykała się z dziewczyną"
"Dopiero od Jacka dowiedziałam się, że zanim Monika związała się z nim, najpierw była w związku z dziewczyną! Jej przyszły mąż wygadał się przy kolacji… Dacie wiarę?! Nie dziwię się, że nikt nie powiedział mi wcześniej. Zawsze uważałam się za tolerancyjną osobę, ale moja wnuczka… Zawsze mówiłam, że nie umrę dopóki nie zatańczę na jej weselu, inaczej będą ją nawiedzać zza grobu. Chyba w końcu się mnie pobojała."
No i kiedy myślałam, że w końcu się opamiętała, ona wycina taki numer… Kiedy Jacek się jej oświadczył, dzięki Bogu, zgodziła się. Chociaż moim zdaniem, Artur (wnuczek mojej przyjaciółki) pasowałby do niej bardziej, ale może i ten Jacek nie był taki zły. Kochał ją i dbał o nią. Miał dobrą pracę, a rodzice kupili mu mieszkanie. Czego chcieć więcej?
"Czekałam na wesele wnuczki 10 lat. Nie poszłam na nie po tym, co wymyśliła"
"Słyszeliście kiedyś o czymś takim jak ślub humanistyczny? Bo ja nie! Monika oznajmiła mi pewnego dnia, kiedy zadzwoniłam do niej powiedzieć jej, że proboszcz naszej parafii może udzielić jej ślubu, że ona nie chce ślubu kościelnego… Boże Święty, ona wpędzi mnie do grobu. Chociaż może lepiej byłoby jednak dla mnie, gdybym tego nie dożyła.
Zamiast tradycyjnego ślubu i wesela ona wymyśliła ślub humanistyczny z przysięgami i bez księdza. Bez księdza! Wysłałam pieniądze na msze gregoriańskie w jej intencji. Bo to, że ona chce wesele bez alkoholu i bez dań mięsnych, naprawdę byłabym w stanie zrozumieć. Alkohol to nic dobrego, ale jak można nie chcieć ślubu kościelnego. Dziecka też nie ochrzci?! A przepraszam, zapomniałam, że ona nie chce dzieci. Boże, zlituj się nade mną."