Tort zepsuł małżeństwo. Gdy postawiła go na stole, rodzina zamarła
Monika od kilku lat żyła w szczęśliwym małżeństwie. Jej mąż zawsze powtarzał, że nie może się doczekać, aż na świecie pojawi się ich pierwsze dziecko. Marzył o zostaniu ojcem, jednak gdy do tego doszło, kobieta nie czuła, by sprawdzał się w tej roli. Sądziła, że może przytłaczają go nowe obowiązki, jednak prawda okazała się druzgocząco inna. Chcą się zemścić, zorganizowała dla mężczyzny “niezapomniane” urodziny, na których pogrążył go… tort. Historię opisała na jednym z forów internetowych.
Ich małżeństwo było jak w bajki. Do czasu
Monika postanowiła podzielić się w sieci historią, jak jej małżeństwo dobiegło końca. 32-latka dość późno zdecydowała się na zamążpójście, ponieważ przez wiele lat szukała odpowiedzialnego mężczyzny, u boku którego byłaby gotowa się zestarzeć. Robert był spokojny, w przeciwieństwie do ich rówieśników nie interesowały go huczne imprezy na mieście, prowadził własny biznes, a do tego na zabój zakochał się w Monice. Przynajmniej takie miała odczucia. Poznali się przez przypadek, gdy przyszedł zamówić tort do cukierni, w której pracowała. Od razu oczarował ją uśmiechem i swoim poczuciem humoru. W końcu dała się zaprosić na kawę — już wtedy czuła, że mężczyzna nie jest jej obojętny. Później okazało się, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Robert i Monika pobrali się niecały rok później. Gdy jej się oświadczył, od razu się zgodziła. Jej rodzice go uwielbiali, w dodatku na każdym kroku sprawiał, że czuła się wyjątkowo. Poprawiał jej nastrój słodkimi słówkami, zaskakiwał drogimi prezentami i zapraszał na eleganckie kolacje. Cały czas powtarzał, że jego największym marzeniem jest zostać ojcem, a Monika jest kobietą, z którą chciałby założyć rodzinę. Choć nie czuła się jeszcze do końca gotowa na macierzyństwo, oczarowana jego słowami, zgodziła się rozpocząć starania o dziecko.
Gdy na świat przyszła ich piękna córeczka, Robert zrobił się wycofany. Zaczęło się tuż po tym, jak razem z małą wróciły do domu po pobycie w szpitalu. Zuzia zaczęła dawać im do wiwatu, przepłakując całe noce. Choć ona starała się, jak mogła, by uspokoić małą, mąż zaczął obwiniać ją o zachowanie dziecka. To był pierwszy raz, gdy w jej głowie zapaliła się czerwona lampka. Później było ich tylko więcej…
Przypadkiem odkryła dowód zdrady. Postanowiła go wykorzystać
Mijały kolejne miesiące, a Monika czuła, że ona i Robert oddalają się od siebie jeszcze bardziej. Gdy tylko mogła, wróciła do pracy, ponieważ miała możliwość piec torty na zamówienie w swojej kuchni w domowym zaciszu. To sprawiło, że do reszty rzuciła się w wir obowiązków — od świtu do zmierzchu zajmowała się córką, a w międzyczasie piekła ciasta i robiła aromatyczne kremy i dżemy. Początkowo nawet nie zauważyła, że powroty męża z pracy zaczynają się przedłużać. Z kolei on starał się, by nie nabrała podejrzeń, zasłaniając się różnymi wymówkami:
Przecież wiesz, że mamy teraz gorący okres w biurze. Nie mogę zostawić ekipy samej. Wiem, że wróciłaś do pracy, ale już teraz musimy odkładać na przyszłość Zuzi, a ten projekt bardzo nam się opłaci – tłumaczył łagodnie.
Prawda wyszła na jaw w zupełnie nieoczekiwanym momencie. Podczas jednego z nielicznych wspólnych poranków Robert wyszedł przed dom, by odebrać paczkę. Monika była pochłonięta przygotowywaniem dla niego kanapek do pracy, jednak irytujący odgłos przychodzących kilku pod rząd SMS-ów skłonił ją do tego, by sprawdzić, kto już od 7 rano wypisuje do jej ukochanego. Przeglądając korespondencję z kontaktem zapisanym jako “Agata klientka”, omal nie ścięło jej z nóg.
Kochanie, tęsknię. Kiedy przyjedziesz?
Też tęsknię… Może w następną niedzielę? Żona wymyśliła sobie jakieś durne przyjęcie z okazji moich urodzin.
Przecież mieliśmy spędzić je razem! Obiecałeś ją zostawić!
Wiem, niedługo to zrobię. Bądź cierpliwa, zobaczysz, wynagrodzę ci to.
Gdy to czytała, do oczu zaczęły napływać jej łzy. Zanim Robert wrócił do domu, szybko zrobiła zrzut ekranu, po czym przesłała zdjęcie na swój telefon. Zatarła po sobie wszystkie ślady, usuwając wiadomość. W myślach już zaczęła planować zemstę.
ZOBACZ TEŻ: “Wydała pieniądze z komunii syna na własne zachcianki. To obrzydliwe, co wymyśliła”
Postanowiła słodko się zemścić. Upiekła tort
“Durne przyjęcie”, o którym wspomniał jej mąż w SMS-ach wymienianych z kochanką, Monika planowała już od miesiąca. Chciała, by jej ukochany spędził niezapomniane urodziny w gronie najbliższych i przyjaciół. Zaprosiła całą rodzinę, znajomych, a nawet współpracowników Roberta z biura. Wynajęła jego ulubioną lokalną kapelę, kupiła dekoracje i drogi prezent, wymarzony zegarek, na który odkładała kilka miesięcy. Wiedziała, że sama nie będzie w stanie wszystkiego sama przygotować, dlatego wynajęła catering. Tortem jednak postanowiła zająć się sama, w końcu od lat wykonywała najsmaczniejsze i przepiękne łakocie na zamówienie. Gdy już wiedziała, że mąż ją zdradza, postanowiła wykorzystać ten fakt i skompromitować go na oczach całej rodziny. Postanowiła, że tort jej w tym pomoże.
Gdy nadszedł wyczekiwany przez Monikę dzień, wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała. Robert nie miał najmniejszego pojęcia, że wie o zdradzie. W końcu non stop nie było go w domu, więc nie musiała nawet specjalnie przed nim udawać. Impreza była bardzo udana. Wiedziała, że zaimponowała nią mężowi, który spodziewał się, że będzie to prosty rodzinny obiad. W końcu nadszedł czas na podanie tortu. Monika upiekła cytrynowy biszkopt, który przełożyła malinowym kremem oraz czekoladową, chrupiącą warstwą. Udekorowała go bitą śmietaną, świeżymi owocami oraz…
Co to ma być?! Skąd to wzięłaś?! – krzyknął przerażony Robert, gdy zobaczył, że na samej górze ciasta został położony opłatek z nadrukowanym screenem rozmowy z kochanką.
Cała rodzina, znajomi, a nawet członkowie kapeli wynajętej przez Monikę zamarli. Wszyscy bali się cokolwiek powiedzieć.
To koniec. Odchodzę. Mam nadzieję, że tort będzie smakować, ale uważaj, żeby nie stanął się ci w gardle, tak jak wszystkie twoje kłamstwa – skwitowała.
Zszokowany Robert nawet nie wiedział, jak się wytłumaczyć. Tymczasem Monika zabrała córkę i wyszła z imprezy, pojechała do przyjaciółki.
Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Wyślij wiadomość na [email protected].