Obiecywał obecność przy każdym stole. Prawda okazała się zupełnie inna

Polska miała „siedzieć przy wszystkich stołach negocjacyjnych”. Tak w lutym zapowiadał Karol Nawrocki. Tymczasem najważniejsze rozmowy o przyszłości Ukrainy odbyły się w Białym Domu bez udziału Warszawy. Zamiast zdjęcia z East Room mamy krajową przepychankę: kto zawinił — rząd czy prezydent? I co to mówi o naszej pozycji, kiedy inni rozdają karty?
Biały Dom, Europa i puste krzesło z flagą PL
W poniedziałek, 18 sierpnia Donald Trump i Wołodymyr Zełenski rozmawiali w Waszyngtonie o scenariuszach „pokoju” — przy stole zasiedli też liderzy kluczowych państw europejskich oraz szefowie UE i NATO. Polskiego przedstawiciela nie było. Kancelaria Prezydenta i rząd wymieniają oskarżenia: jedni twierdzą, że to „koalicja chętnych” miała format rządowy, drudzy — że skoro prezydent chwali się bliskimi relacjami z administracją USA, to właśnie on powinien tam być.
Fakty są mniej poetyckie: na zdjęciach z Waszyngtonu widać Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, Włochy, Finlandię, Ursulę von der Leyen i Marka Ruttego; Polski brak. Prezydent zapowiada za to wizytę w Białym Domu 3 września. Zgrzyt jednak pozostaje.
Co zapowiadał Karol Nawrocki?
Nawrocki miał siedzieć przy wszystkich stołąch
To szczególnie bolesne, bo jeszcze w lutym — w kampanii — Karol Nawrocki obiecywał, że jako głowa państwa „będzie siedział przy wszelkich stołach negocjacyjnych dotyczących przyszłości Polski i naszego regionu”, a nawet deklarował gotowość „usiąść z Putinem”, jeśli wymagałby tego interes państwa.
Przyznaję, że nie dziwię się, iż Donalda Tuska, który ubliżał Donaldowi Trumpowi i sugerował jego agenturalną działalność na rzecz Federacji Rosyjskiej, nikt do tego stołu nie chce dopuścić - mówił w lutym Karol Nawrocki.
Dziś te cytaty wracają jak bumerang. W Waszyngtonie pojawili się za to przywódcy, których prezydent wcześniej kwestionował — a jednak to oni rozmawiali z Trumpem i Zełenskim o gwarancjach bezpieczeństwa i rozejmie.
Jakie będzie to miało konsekwencje?
Konsekwencje nieobecności Polski
Nieobecność na takim poziomie to nie tylko zły PR. To realny koszt w walucie wpływów. Jeśli „koalicja chętnych” wykuwa szkielet gwarancji dla Ukrainy, a Polska nie siedzi przy stole, to nasze poprawki będą trafiały na margines protokołu.
Słowem: można dołożyć krzesło, gorzej z reputacją. Wizerunkowy paradoks? W lutym prezydent ironizował, że „stare hełmy” z Europy nie mają czego szukać przy stole. W sierpniu te „hełmy” siedziały w East Room, a biało-czerwonego krzesła nie było. Według kuluarowych doniesień prezydenckie otoczenie liczy, że 3 września uda się odrobić straty zdjęciem w Gabinecie Owalnym — tyle że zdjęcia nie negocjują treści. A w treści chodzi dziś o twarde gwarancje, techniki rozejmu i warunki rozliczeń z Rosją.


































