Wtorkowy poranek 5 sierpnia zamienił senną śląską miejscowość Iwanowice Małe w plan filmowy rodem z thrillera. Około godziny 8:55 mężczyzna miał postrzelić w głowę swojego 39-letniego brata i rzucić się do ucieczki. Ranny walczy o życie w Częstochowie, a uzbrojeni policjanci z psami tropiącymi i antyterrorystami obstawiają drogi, pola i lasy. Mieszkańcy słyszą tylko krzyk syren i apel: „zostańcie w domach”.
To miała być zwykła, sierpniowa przedpołudniowa krzątanina w samym sercu Warszawy. Nagle, na słynnej „patelni” przy stacji metra Centrum, rozległ się krzyk. Na oczach tłumu mężczyzna runął z kilkumetrowego muru i uderzył głową o chodnik. Zanim karetka przecięła syreną korki Śródmieścia, sześciu policjantów rozpoczęło desperacki taniec z czasem. Kamery uchwyciły każdy ułamek sekundy.
Minęło prawie dziesięć miesięcy od chwili, gdy 48-letnia Beata Klimek wyszła z domu w Poradzu, odprowadziła dzieci na autobus i zniknęła, a śledczy wciąż tkwią w martwym punkcie. Teraz sprawa znów pulsuje w mediach: była partnerka Jana K. w głośnym wywiadzie zasugerowała, że nie ma już pewności co do niewinności męża zaginionej . Jan K. odpowiedział natychmiast.
Wieczór 31 lipca na dolnym Mokotowie: półnagi 33-latek, wywijając przedmiotem łudząco podobnym do maczety, przemknął przez spokojne ulice Gierymskiego, Grottgera i Sobieskiego, wywołując lawinę zgłoszeń na numer 112.
Sprawa Iwony Wieczorek mimo upływu lat i zaangażowania licznych służb wciąż nie została rozwiązana. Tymczasem głos w sprawie postanowił zabrać policjant związany ze śledztwem. Jego słowa budzą skrajne emocje.
Dramatyczne sceny w samym sercu warszawskiej Pragi-Południe. Na oczach przechodniów doszło do porażającej tragedii. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe, ale nie udało się uniknąć najgorszego…
Czwartkowy wieczór w jednej z miejscowości na Mazowszu przerodził się w koszmar. Na miejsce natychmiast ruszyły służby. Szybko okazało się, że nie był to zwykły wypadek.
W całej Polsce nie milknie echo tragedii, która miała miejsce w nocy z 23 na 24 lipca w miejscowości Wilcze na jeziorze Ośno. 15-letni harcerz zmarł po tym, jak próbował zdobyć kolejną sprawność. W sprawie zostały zatrzymane dwie osoby. Policja wydała oświadczenie.
Na spokojnej z pozoru posesji w gminie Nowa Słupia pod Ostrowcem Świętokrzyskim wydarzyło się coś, co trudno pojąć. W słoneczną lipcową sobotę jedna z mieszkanek zauważyła niepokojące zachowanie dwóch mężczyzn. Chwilę później policjanci zjawili się na miejscu i dokonali przerażającego odkrycia.
Znowu koszmar, którego nikt nie chciałby przeżyć. 14-letnia Nikola Morawska zniknęła bez śladu. Nastolatka wieczorem oddaliła się z placówki opiekuńczo-wychowawczej w Gdańsku i do tej pory nie wróciła. Rodzina i policja proszą o pomoc w odnalezieniu dziewczyny. Każda informacja może mieć znaczenie.
Zaginięcie Iwony Wieczorek to jedna z najbardziej tajemniczych i poruszających spraw w historii polskiej kryminalistyki. 17 lipca 2010 roku, dokładnie 15 lat temu, bez śladu zniknęła 19-letnia Iwona Wieczorek. Choć przez lata pojawiały się liczne hipotezy, śledztwo utknęło w martwym punkcie. Teraz głos w sprawie zabrał Marek Siewert — były analityk Komendy Głównej Policji, który przed laty dogłębnie analizował tę sprawę.
Wypadek na Wisłostradzie wstrząsnął całym krajem. Norbert i Wojtek to ofiary pijanego kierowcy, który obecnie przebywa w areszcie. Głos w sprawie zabrał szwagier zmarłego 45-latka. Jego słowa poruszają do łez.
O wypadku na Wisłostradzie mówi dziś cała Polska. Z tak ogromną tragedią trudno jest się pogodzić. Ojciec i syn zginęli, a sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia. Kulisy sprawy przyprawiają o dreszcze.
Obława na Tadeusza Dudę wstrząsnęła całym krajem. Poszukiwany za brutalne zamordowanie własnej córki i zięcia, 57-latek nigdy nie odpowiedział za swoje czyny przed sądem – odebrał sobie życie, zanim dotarli do niego funkcjonariusze. Tymczasem na miejscu jego śmierci ktoś zostawił coś, co budzi konsternację i poruszenie. Na stromym, zalesionym zboczu w Beskidach, gdzie kilka dni temu odnaleziono jego ciało, dokonano gestu, który zaskoczył nawet śledczych.
Poziom wody w Wiśle jest rekordowo niski. To, co zwykle skrywa rzeka, teraz staje się widoczne gołym okiem. Tym razem uwagę zwrócił nietypowy kształt wystający z osadów na dnie. Na miejscu natychmiast zaroiło się od służb.
To miało być zwykłe zgłoszenie zaginięcia. Nikt nie przypuszczał, że finał będzie tak tragiczny. Po niemal trzech tygodniach intensywnych poszukiwań odnaleziono ciała dwóch mieszkańców miejscowości Karolewo. Jeden z mężczyzn leżał martwy w bagażniku, drugi obok – zatopiony w bagnie. Policja zatrzymała już 6 osób. Wszystko wskazuje na brutalne zabójstwo.
Choć emocje po dramatycznej obławie w Starej Wsi jeszcze nie opadły, na jaw wychodzą kolejne fakty, które rzucają nowe światło na sprawę Tadeusza Dudy. Policja zatrzymała jego znajomego, który – jak się okazuje – mógł mieć więcej do ukrycia, niż ktokolwiek przypuszczał.
Po śmierci Tadeusza Dudy, posądzonego o podwójne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa na jaw wychodzą przerażające informacje z jego życia. Media dotarły do rewelacji, jakoby 57-latek był niegdyś funkcjonariuszem policji. Służby od razu wydały oświadczenie.
57-letni Tadeusz Duda, poszukiwany od piątku podejrzany o podwójne zabójstwo córki i zięcia oraz próbę zabójstwa teściowej, zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Śledczy badają sprawę.
W dalszym ciągu trwa obława na poszukiwanego Tadeusza Dudę, który jest podejrzany o dokonanie dwóch zabójstw i usiłowanie trzeciego. To już drugi dzień poszukiwań. Służby wydały pilny apel do wszystkich Polaków.
Tą tragedią żyje cała Polska, a w szczególności Stara Wieś, w której doszło do okrutnego morderstwa dwóch osób i usiłowania zabójstwa kolejnej. 57-letni Tadeusz Duda, podejrzany o zbrodnię, wciąż jest poszukiwany. Wiadomo, jak na wieść o dramacie zareagowała żona podejrzanego.
W piątek rano kraj obiegła wstrząsająca wiadomość o krwawej tragedii w małopolskiej Starej Wsi (powiat limanowski). Jak donoszą media, 57-letni Tadeusz Duda miał z zimną krwią zastrzelić własną córkę i jej męża, a ciężko ranić teściową. Kobieta wciąż walczy o życie w szpitalu. Społeczność pogrążona jest w żałobie, a dramat rozgrywa się na oczach całej Polski. Tymczasem do sieci wyciekł wstrząsający film, na którym ktoś uchwycił moment tragedii.
Dramatyczne wydarzenia wstrząsnęły w piątek rano mieszkańcami małopolskiej Starej Wsi (powiat limanowski). W jednym z domów jednorodzinnych doszło do brutalnej strzelaniny, w której zginęły dwie osoby – 31-letni mężczyzna i 26-letnia kobieta. Trzecia ofiara, kobieta, została ciężko ranna i przetransportowana do szpitala. Jej stan lekarze określają jako poważny. Sprawca tragedii, 57-letni mężczyzna, zbiegł z miejsca zdarzenia i jest poszukiwany przez policję.
Sprawa Iwony Wieczorek, choć od jej zaginięcia minęło 15 lat, wciąż budzi ogromne emocje wśród opinii publicznej. Gdańszczanka zniknęła bez śladu w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku po imprezie w Sopocie. Ostatni raz widziana była, gdy samotnie wracała do domu nadmorskim pasem w Jelitkowie. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań dziewczyny nigdy nie odnaleziono, a jej zaginięcie do dziś pozostaje niewyjaśnione. Teraz może się to jednak zmienić. Dziennikarze śledczy Marta Bilska i Mikołaj Podolski, autorzy nadchodzącej książki „Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw”, przekazali swoje ustalenia Prokuraturze Krajowej. Jak twierdzą — to przełom.
Policja zapowiada wzmożone kontrole kierowców i ostrzega, że nikt nie ma szansy na taryfę ulgową. Co będą sprawdzać i w jakich dniach? Polacy muszą mieć się na baczności.
13-letnia Izabela Strzałkowska była zdolną i wysportowaną nastolatką. Miała przed sobą wspaniałą przyszłość. Nieoczekiwanie na jej drodze stanął ktoś, kto pozbawił ją życia. Jej martwe ciało zostało porzucone blisko domu rodzinnego. Sprawca tej makabrycznej zbrodni nigdy nie został odnaleziony i najpewniej nadal jest na wolności. Czy po latach nadejdzie przełom w tej sprawie?
W 2009 roku Wanda Szeptun razem ze swoim mężem oraz znajomymi wybrali się na letni biwak w pobliżu Jeziora Nyskiego. Nikt wtedy nie przypuszczał, że miły wypoczynek po czasie zamieni się w miejsce nierozwiązanej do dziś tragedii.
Grzegorz Mańkiewicz z Woli Radziszowskiej zniknął 19 maja 2007 roku. Tego dnia chłopak odwiedził swoją ciocię, która mieszkała w sąsiedniej miejscowości. Ostatni raz widziano go, gdy wyszedł z domu krewnej. Miał ze sobą brązowy plecak i stary telefon. Później nikt więcej go już nie widział.